Przypomnijmy, 18 czerwca do Radomia zawitał poseł Konfederacji Robert Winnicki, który w Urzędzie Miejskim złożył dwie interwencje poselskie. Jedna z nich dotyczyła Radomskiego Centrum Sportu, druga zaś wystawy plakatu Szymona Szymankiewicza, która była częścią Free(Ra)dom Festival. - Ten – przepraszam za określenie – szajs, który znajduje się za nami, to obrażające rozum, godność i inteligencję człowieka pseudodzieło pseudoartysty, wystawione na rocznicę Radomskiego Czerwca - mówił 18 czerwca w Radomiu Robert Winnicki, poseł Konfederacji.
Na interwencję posła Winnickiego odpowiedział wiceprezydent Mateusz Tyczyński, który wyjaśnia, że "wystawa Szymona Szymankiewicza - artysty o uznanej renomie, którego prace były wyróżniane, nagradzane i pokazywane na przeglądach i konkursach plakatów w Polsce oraz w kilkunastu krajach Europy, Azji i obu Ameryk – była częścią Free(Ra)dom Festival. Wydarzenie to, nawiązując do rocznicy Radomskiego Protestu Robotniczego Czerwiec ’76, było jednak odrębnym projektem artystycznym i nie było częścią oficjalnych obchodów rocznicowych. Jego ideą było zainspirowanie debaty o wolności w różnych wymiarach i dziedzinach życia, a także o jej granicach. Jak ważny jest to temat - szczególnie dzisiaj, gdy wolność podlega coraz częściej próbom ograniczania – dowodzi chociażby Pana interwencja poselska".
Radom miastem otwartym
"Próby arbitralnego określania, co jest „antypolskie” i decydowania o tym, która praca artystyczna „ośmiesza i znieważa Polaków” przywołuje na myśl ciemne karty polskiej historii, która niestety zna przypadki cenzurowania działalności artystycznej ze względu na ideologię i przekonania członków klasy politycznej. Chcę wierzyć, że te czasy minęły bezpowrotnie. Wolność wypowiedzi i wolność działalności artystycznej to fundamenty demokratycznego państwa. Radom jest i – jestem o tym głęboko przekonany - pozostanie miastem przyjaznym dla wszystkich, otwartym, w którym do osób o innych przekonaniach, czy jakichkolwiek cechach odnosimy się z szacunkiem. Miastem, w którym wolności się nie ogranicza, ale o nią dba i daje jej jak najwięcej przestrzeni" - czytamy w odpowiedzi.
Wiceprezydent odniósł się także do jednej z prac, znaku Polski Walczącej wpisanej w logo fastfoodowej sieciówki, która zdaniem posła Konfederacji i Młodzieży Wszechpolskiej znieważa ten znak.
https://www.cozadzien.pl/radom/czy-naprawde-kontrowersyjna/73585
"Pragnę podkreślić, że do zrozumienia jej przesłania wystarczą dobre chęci, odrobina otwartości i elementarne kompetencje kulturowe. Bardzo jasno przedstawia je sam artysta: To jest jasna wypowiedź przeciwko „patriotycznym” koszulkom, pościelom i majtkom ze znakami powstania. By wojna znów się nam nie przydarzyła, nie możemy trywializować poprzednich. To praca o przerabianiu grozy II wojny i powstania warszawskiego na marketingową opowieść, na której chcą skorzystać różne firmy i politycy. Panie Pośle, pamięci o Powstaniu nie znieważa sztuka. Znieważają ją natomiast ludzie, którzy publicznie wykonują gesty faszystowskiego pozdrowienia i ci, którzy mając usta pełne patriotycznych frazesów, idą z nimi ramię w ramię" - pisze w odpowiedzi wiceprezydent.
W interwencji poseł Konfederacji chciał również wiedzieć, kto wydał zgodę na umieszczenie wystawy, jaki był jej łączny koszt i kto wybierał grafiki, które następnie zostały wystawione przed Urzędem Miejskim.
Jak możemy przeczytać, zgodę na umieszczenie wystawy w przestrzeni publicznej wydał zgodnie z posiadanymi upoważnieniami zastępca prezydenta Mateusz Tyczyński. Artysta przedstawił organizatorom do wyboru około 150 grafik, których wspólnym mianownikiem była wolność, pozostawiając jednocześnie organizatorom wystawy dowolność w ich doborze. To założenie pewnej przypadkowości doboru prac znalazło odbicie w tytule wystawy, nawiązującej jednocześnie do nazwy miasta – „Ra(n)dom”. Spośród nich dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego w Radomiu wyselekcjonował 16 prac. Wybór ten zatwierdził ostatecznie wiceprezydent Tyczyński. Łączny koszt wystawy wyniósł 5755 zł. brutto.