W niedzielnym (19 maja) meczu ze Stalą Rzeszów zaliczył asystę przy bramce Leandro. Sam również strzelił gola, którego jednak arbiter nie uznał. Prezentujemy pomeczowy wywiad z Marcinem Figlem, z którym rozmawiał Michał Nowak.
Marcin Figiel (przy piłce) miał szansę wyprowadzić Radomiaka na prowadzenie w meczu ze Stalą, ale sędzia nie uznał jego gola
Po dwóch bardzo dobrych spotkaniach z drużynami "z czuba" tabeli przyszedł nieco słabszy mecz z ekipą broniącą się przed spadkiem. Jak ocenisz ten mecz ze Stalą w Waszym wykonaniu?
Marcin Figiel (pomocnik Radomiaka Radom) - Myślę, że byliśmy już trochę zmęczeni. Ostatnio graliśmy co trzy dni. Było chyba widać z boku, że mieliśmy troszkę ciężkie nogi. Mecz się dobrze dla nas rozpoczął, szybko strzeliliśmy bramkę. Myślę, że potem niepotrzebnie oddaliśmy inicjatywę i staraliśmy się grać długą piłką.
Po tym zdobytym golu nastawiliście się na kontrataki, a ataki Stali były z każdą minutą coraz groźniejsze
- Dokładnie, rywale złapali wiatr w żagle po strzelonej bramce na początku drugiej połowy. Potem jeszcze czerwona kartka dla naszego zawodnika. Grając w dziesiątkę staraliśmy się odwrócić wynik spotkania, ale nie udało się. Myślę, że podobnie jak w Płocku, należały nam się trzy punkty w meczu ze Stalą.
Ciężko się chyba grało przez te ostatnie kilkanaście minut ze stratą jednego zawodnika, mając jeszcze w nogach ten mały maraton w postaci ostatnich meczów co trzy dni?
- Tak, ciężko się grało, ale stworzyliśmy sobie jakieś sytuacje do strzelenia bramki, chyba nawet lepsze niż ekipa z Rzeszowa.
Strzeliłeś bramkę w 56 minucie spotkania, ale arbiter jej nie uznał odgwizdując pozycję spaloną. Jak ocenisz tę akcję ze swojej perspektywy?
- Ciężko mi powiedzieć. Bardziej się skupiłem na piłce niż na ostatnim obrońcy, także to pytanie do sędziego czy był rzeczywiście spalony. Trzeba zobaczyć powtórkę i wtedy się wyjaśni.
Teraz przed Wami chwila oddechu. Nie gracie w środku tygodnia. Następny mecz dopiero w sobotę w Elblągu. Kolejna długa podróż. Jak się zapatrujecie na ten pojedynek z Olimpią?
- Myślę, że trochę odpoczniemy, dojdziemy do siebie. Graliśmy dwa tygodnie temu w Elblągu, wygraliśmy 1:0 i pojedziemy tam z podniesioną głową walczyć o trzy punkty. W każdym meczu gramy o zwycięstwo, nie kalkulujemy.
Właśnie ten wygrany mecz z Concordią chyba Was nieco odblokował? Było to pierwsze zwycięstwo Radomiaka na wyjeździe od dłuższego czasu
- Długo na to czekaliśmy i się udało. Uwierzyliśmy w siebie. W kolejnych spotkaniach graliśmy z lepszymi rywalami, z czołówki i na pewno motywacja też była większa, bo wiadomo było, że będzie trudniej i w tych spotkaniach udało nam się zaprezentować dobry futbol.