Koronawirus troszeczkę zamroził wszystko - gospodarkę, inwestycje... Czy wszystko w gminie Przytyk jest zamrożone, czy jednak jakieś inwestycje udało się realizować?
- Byliśmy już po przetargach, więc nie ma możliwości, żeby tych inwestycji teraz zaniechać. Chyba, że pojawią się jakieś nieprzewidziane sytuacje. Na terenie naszej gminy realizowane są inwestycje drogowe. Budowana jest, na przykład, droga z miejscowości Dęby do Glinic. Udało się pozyskać duże pieniądze z Funduszu Dróg Samorządowych i ta inwestycja właśnie teraz nabiera tempa. A już za chwilę rozpocznie się modernizacja drogi gminnej w miejscowości Wola Wrzeszczowska, to odcinek liczący około kilometra. Mam nadzieję, że na tę inwestycję otrzymamy pieniądze z Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych. Natomiast kilka dni temu odbieraliśmy drogę w miejscowości Witoldów; mieszkańcy już mogą się cieszyć nową nawierzchnią.
Remontowane są tylko drogi gminne?
- Od wielu lat wspólnie z wicemarszałkiem Rafałem Rajkowskim realizujemy zadania dotyczące dróg wojewódzkich. Na tę chwilę trwa przebudowa drogi wojewódzkiej nr 740 z miejscowości Dęba do miejscowości Żerdź; wymieniana jest nawierzchnia na odcinku 2 km. Wartość tej inwestycji to ok. 2 mln 600 tys. zł. A niedawno uczestniczyłem w podpisaniu umowy między Powiatowym Zarządem Dróg, starostą a firmą Budromost, która będzie modernizowała na terenie gminy Przytyk drogę powiatową. To droga z miejscowości Sukowska Wola do miejscowości Podgajek; bardzo ważna inwestycja. Na odcinku ponad 3 km zostanie wykonana nowa nawierzchnia – asfaltowa. Bo do tej pory ta droga była drogą gruntową. Wartość całego zadania to ponad 5 mln zł. Będą, oczywiście, utrudnienia w ruchu lokalnym. Mam jednak nadzieję, że wykonawca szybko upora się z tym zadaniem. Ta droga cieszy mieszkańców właśnie tych dwóch miejscowości, bo to głównie oni z nowej nawierzchni będą korzystali. Ponadto dowiedziałem się, że już za chwilę będzie robiona nowa nawierzchnia innej drogi powiatowej - z miejscowości Wrzos w kierunku Przytyka. Na odcinku 2 km powiat wymieni nawierzchnię. To droga asfaltowa, ale bardzo, bardzo zniszczona.
Myślę, że utrudnienia w trakcie tych inwestycji nie będą za bardzo mieszkańcom przeszkadzały, bo ich po zakończeniu komfort podróży będzie zupełnie inny.
- Jak najbardziej. Mam nadzieję, że wszyscy uzbroimy się w cierpliwość i te kilka miesięcy jakoś przetrzymamy. Po takich utrudnieniach nowe inwestycje tym bardziej będą nas cieszyły. Mnie cieszy informacja, że powiat rozstrzygnął przetarg na wyłonienie projektanta i wykonawcy, który zaprojektuje cały odcinek drogi powiatowej z Przytyka do granicy gminy Radzanów, czyli do miejscowości Maksymilianów; to ponad 7 km. Na razie powstanie projekt, ale bardzo liczę, że w najbliższych latach ta droga też ulegnie gruntownej poprawie.
Rząd powoli odmraża gospodarkę, życie społeczne. Czy instytucje w Przytyku wracają już do normalnej pracy?
- Do tej pory pracowaliśmy - nie tylko szkoła, ale również nasze jednostki kulturalne, Urząd Gminy i ośrodki zdrowia – zdalnie, ze względu na tę bardzo trudną sytuację. Powoli, w związku z odmrożeniami gospodarki i decyzjami naszego rządu, niektóre nasze jednostki wracają do pracy sprzed pandemii. Chociaż pewnie do końca i tak się nie da tego wszystkiego poukładać... W bibliotece zaczynamy już normalnie pracować; zapraszamy do biblioteki wszystkich, którzy chcą wypożyczyć książki.
Ale jest coś, co mnie bardzo martwi i smuci... Jesteśmy zmuszeni - tak jak chyba wszyscy samorządowcy - do rezygnacji z wydarzeń kulturalnych; zostały odwołane do końca lipca. Dotyczy to choćby naszej wielowymiarowej imprezy plenerowej, organizowanej na pamiątkę zawarcia w Przytyku związku małżeńskiego przez Dorotę Podlodowską z Janem Kochanowskim: „Kochanowski - Przystanek Wesele”. Wraz z władzami powiatu podjęliśmy też decyzję, że nasze wspólne wydarzenie – festyn rodzinny „Powitanie lata w Domaniowie” się nie odbędzie. Nie odbędzie się również Dzień Dziecka, który był cykliczną imprezą na naszym stadionie.
A co ze słynnymi Ogólnopolskimi Targami Papryki?
- I to nasze najważniejsze wydarzenie - nie tylko w gminie, ale w regionie - też będziemy zmuszeni odłożyć. Nie rezygnujemy z niego; nadal będzie to wydarzenie realizowane, cykliczne. Mam nadzieję, że odbędzie się w przyszłym roku i w latach następnych. Pamiętam zresztą, że w pierwszej kadencji, w roku 2011, ze względu na huragan, który nam pokrzyżował plany, też to święto się nie odbyło. To nie był czas na świętowanie, tylko na liczenie strat i pomoc rolnikom. W tym roku też nie chcemy nikogo narażać, ponieważ ten wirus nie jest do końca zbadany, są cały czas obostrzenia - nie możemy się kontaktować, musi być zachowana przestrzeń między osobami, które się spotykają.
Chyba rzeczywiście nie było innego wyjścia niż rezygnacja z targów. Bywałem, więc wiem, że liczba gości przybywających na targi jest ogromna. Nie udałoby się ich zabezpieczyć.
- Tak. A bezpieczeństwo mieszkańców gminy i regionu jest dla nas najważniejsza.
Chyba nie tylko gminy i regionu, bo na targi przyjeżdżają przecież także ludzie spoza Radomskiego...
- Jak najbardziej.
Szkoda, że koronawirus pokrzyżował nam tak dużo planów. Ale mam nadzieję, że pomalutku wszystko się unormuje.
- Dokładnie. I wrócimy do życia.
