Przed rozpoczęciem pojedynku bukmacherzy za faworyta upatrywali Asseco Arkę. Trudno się dziwić przewidywaniom, bo choć rywale mieli identyczną ilość punktów co radomianie, to dysponowali o wiele większym potencjałem kadrowym, jak i budżetem. Na nic zdała się nawet seria trzech kolejnych triumfów radomian.
https://www.cozadzien.pl/sport/czy-koszykarze-hydrotrucku-pokusza-sie-o-kolejna-niespodzianke/61290
Jak można było przypuszczać w mecz lepiej weszli przyjezdni, którzy od samego początku bronili bardzo wysoko i wywierali na rywalach pressing. Dość dobrze prezentował się zwłaszcza Krzysztof Szubarga, po którego rzutach Arka wyszła na kilkupunktowe prowadzenie i nie oddała go do końca pierwszej kwarty. W tym czasie radomianie przeciwstawiali się rywalom jedynie rzutom spod kosza. Ich dotychczasowa największa broń, a więc rzuty za „trzy”, zupełnie zawodziła. Podopieczni Roberta Witki oddali osiem takich rzutów i nie trafili żadnego z nich!
To zmieniło się chwilę po rozpoczęciu drugich 10. minut. Najpierw z dystansu trafił Daniel Wall, a w kolejnej akcji taki sam rzut oddał Rod Camphor i zrobiło się tylko 22:24. Nie takiego wejścia swoich podopiecznych spodziewał się opiekun Arki, i chwilę później szkoleniowiec poprosił o czas. Po nim Arka „rozstrzelała” radomian ich własną bronią, a więc serią rzutów dystansowych. Celnie przymierzali Szubarga, Armani Moore, czy Ben Emelogu. Po rzucie tego ostatniego przyjezdni wyszli na najwyższe, bo 16-punktowe prowadzenie. Wtedy czas wziął trener Witka, ale jego podopieczni na przerwę schodzili przegrywając 34:46.
Po zmianie stron ciężar zdobywania punktów na swoje barki wziął Rod Camphor, ale Amerykanin był w tym odosobniony, bo rywale także znajdowali drogę piłki do kosza. Po trafieniu Trottera miejscowi przegrywali różnicą ośmiu punktów, ale dość szybko przewagę powiększyli uczestnicy EuroCup-u i trzecia ćwiartka zakończyła się wynikiem 52:67.
Nadzieje na korzystny rezultat dał radomianom Filip Zegzuła i Camphor i po niespełna trzech minutach było 59:71. Goście w decydujących minutach pokazali, że nie przypadkowo zaliczani są do faworytów rozgrywek i spokojnie utrzymali przewagę do końca.
HydroTruck Radom – Asseco Arka Gdynia 68:85
Kwarty: 16:24, 18:22, 18:21, 16:18.
HydroTruck: Piechowicz 1, Trotter 12, Zalewski 0, Camphor 21, Bogucki 11, Wall 3, Stankowski 0, Lindbom 8, Lewandowski 0, Wątroba 2, Zegzuła 3, Mielczarek 7.
Asseco: Hammonds 10, Bostic 19, Moore 12, Szubarga 14, Malczyk 0, Emelogu 8, Wołoszyn 6, Czerlonko 3, Kamiński 0, Upson 10, Hrycaniuk 1, Wyka 2.