Jako pierwszy w oktagonie pojawił się Albert Odzimkowski, który w swoim debiucie w wadze średniej mierzył się z Jasonem Radcliffem. Niestety, popularny "Złoty" nie będzie miło wspominał tego starcia. Już w pierwszej rundzie wdał się w wymianę ciosów z Anglikiem, a jedno z uderzeń spowodowało krwawienie, które wraz z kolejnymi ciosami nasilało się. Po kilkudziesięciu sekundach twarz Odzimkowskiego zalała się krwią, a sędzia nie miał wyjścia i musiał przedwcześnie zakończyć ten pojedynek. Dodajmy, że dla reprezentanta Radomskiego Klubu Taekwon-do była to trzecia przegrana w trzecim występie w barwach KSW.
Chwilę później w klatce pojawił się Cezary Kęsik. "Polski Czołg" zmierzył się z Marcinem Krakowiakiem. Było to niesamowite starcie, które śmiało może kandydować do miana walki roku w polskim MMA. Obydwaj zawodnicy poszli na wymianę ciosów i kibice mogli łapać się za głowę, kiedy kolejne wymiany nie spowodowały nokautu jednego z zawodników. Krakowiak dzielnie się trzymał, choć miał wyraźne problemy kondycyjne. Ostatecznie jednak w trzeciej rundzie sędzia zdecydował o przerwaniu walki ze względu na jego zły stan zdrowia. - Marcin, szacunek dla ciebie, bo pokazałeś, że masz bardzo twardą głowę, wytrzymując tyle uderzeń i kolan. Chciałbym rewanżu z Abusem Magomedovem, ale z racji na jego występy w UFC, nie jest to na razie możliwe. Życzę mu powodzenia w amerykańskiej federacji, a ja skupiam się na zdobyciu pasa w KSW - powiedział po walce Kęsik.
Kolejnym naszym reprezentantem był Patryk Kaczmarczyk. Wojownik RKT Radom skrzyżował rękawice z Robertem Ruchałą. Obydwaj zawodnicy zmierzyli się w 2018 roku na gali Thunderstrike Fight League w formule amatorskiej - wtedy górą był nasz reprezentant. Od czasu zawodowych starć żaden z tych zawodników nie przegrał swojego pojedynku. Pierwsza runda toczyła się głównie w parterze i nie przyniosła emocji. Kolejne dwie rundy toczyły się głównie w stójce, Ruchała mądrze się bronił, natomiast Kaczmarczyk nie bardzo potrafił przełamać defensywę Ruchały. Ostatecznie sędziowie jednogłośnie stwierdzili, że to pochodzący z Nowego Sącza zawodnik był lepszy w tej walce. - Przepraszam wszystkich, zawalczyłem jak pi... Byłem zbyt spokojny, zabrakło mi tego ognia. Gratulacje dla Roberta, dla jego kibiców. Zabrakło mi może i charakteru, nie potrafię wytłumaczyć przyczyn porażki. Robert wykazał większe zaangażowanie i tym wygrał, bo nie mam wrażenia, żeby była duża różnica w umiejętnościach. Obiecuję poprawę w przyszłości - powiedział Kaczmarczyk tuż po walce.
Jako ostatni w klatce pojawił się Daniel Rutkowski. Dla mistrza federacji Babilon MMA oraz Fight Exclusive Night był to debiut w KSW. Reprezentant Cross Fight Radom zmierzył się z Chorwatem, Filipem Pejiciem. Już w pierwszych sekundach mogło dojść do ogromnej niespodzianki, ponieważ Pejić był o krok od znokautowania naszego zawodnika. Rutkowski przetrwał jednak nawałnicę ciosów. W drugiej rundzie radomianin cały czas próbował swoich sił w stójce i w końcu przyniosło to efekt. W drugiej rundzie "Rutek" popisał się bardzo mocnym high kickiem, którym kompletnie znokautował Pejicia i tym samym zwyciężył w swojej debiutanckiej walce. - To pierwsza walka, którą wygrałem przez nokaut, nie chciałem tego, machnąłem jedynie nogą (śmiech). Tak jak mówiłem przed walką, przez pierwsze 10 ciosów będzie chciał mi urwać głowę, ale wytrzymałem to, bajlando. Czy czas na trzeci pas? Jeśli włodarze będą chcieli to jak najbardziej, a jak nie to idziemy dalej - tłumaczył Rutkowski po swoim pojedynku.