W pierwszej połowie towarzyskiego meczu w Łęcznej Mariusz Lewandowski postanowił sprawdzić dyspozycję zawodników, co do których przyszłości ma wątpliwości. Poza dwoma nowymi nabytkami szkoleniowiec testował również kilku innych zawodników. Również pozycje na, jakich wystawił podopiecznych mogły informować, że szuka dla zawodników nowych rozwiązań. M.in., na skrzydle postawił na Dominika Sokoła, zaś z drugiej strony na tzw. wahadle znalazł się Daniel Pik. Za to gospodarze postawili na sprawdzony i doświadczony skład. Już w 2 minucie Albert Posiadała wyciągał piłkę z siatki, ale gol nie został uznany, bowiem strzelec Przemysław Banaszak w momencie oddawania strzału znajdował się na spalonym.
Oba zespoły od początku postawiły na dość wysoką grę formacji defensywnej, przez co sporo było spalonych. Dobrze w drużynie z Radomia w rolę środkowego defensora wcielił się Sergyi Chobotenko. Za to w 10 minucie przed szansą wyprowadzenia gości na prowadzenie stanął Maciej Świdzikowski. Uderzenie piłki głową przez kapitana radomian w sobie tylko znany sposób wybronił Adrian Kostrzewski. Na kolejny celny strzał trzeba było czekać do 24 minuty, kiedy po indywidualnej akcji z linii pola karnego strzelił Pik. Piłka trafiła jednak w sam środek bramki. Od tego momentu zdecydowaną przewagę osiągnęli łęcznianie. M.in., Michał Mak dośrodkowaniem wypatrzył Damiana Gąskę, ale futbolówkę po jego strzale bez trudu zatrzymał Posiadała. Z kolei po strzale Dawida Tkacza z narożnika pola karnego, tylko centymetry uchroniły Zielonych od straty gola, bo piłka przeszła tuż obok słupka. W następnej akcji strzał Tkacza wybronił Posiadała. Radomianie wówczas szukali swoich szans tylko z kontrataków, ale ich konstruowanie drużynie zupełnie nie wychodziło. W 34 minucie Sergyi Krykun z łatwością wymanewrował Świdzikowskiego, ale z jego podania nie potrafili skorzystać, znajdujący się na piątym metrze przed bramką koledzy z drużyny i ostatecznie futbolówka znalazła się w dłoniach Posiadały! W końcu w 40 minucie napór gospodarzy powinien przynieść im gola. Piłkę ręką w polu karnym zagrał testowany Pedro Justiniano a arbiter wskazał na popularne wapno. Na szczęście Posiadała wybił z rytmu Banaszaka i ten nie trafił futbolówką w bramkę! Do przerwy gospodarze jednak prowadzili, bo tuż przed końcem pierwszej części Ruben Lobato zaskoczył Posiadałę strzałem z rzutu wolnego. Piłka jeszcze po drodze odbiła się od muru, przez co zmyliła dobrze spisującego się w tej części 19-letniego bramkarza.
W przerwie trener Lewandowski zmienił całą jedenastkę. Poza debiutującym w bramce Gabrielem Kobylakiem i Dariuszem Pawłowskim - ta składała się w zasadzie z wszystkich zawodników, którzy kończyli rozgrywki PKO Ekstraklasy. Od razu zmienił się obraz wydarzeń. Teraz to Zieloni zepchnęli przeciwników do defensywy. Przed szansą zmiany rezultatu stanął Leandro Rossi, ale jego uderzenie piłki z półwoleja na róg wybił Tomasz Woźniak. Następnie w ciągu kilkunastu minut swoich szans na pokonanie bramkarza szukali: Leandro, Karol Angielski, Maurides i Pawłowski. Sytuacji goście stwarzali mnóstwo, ale brakowało skuteczności. O pechu mógł mówić Cele, którego uderzenie zostało zablokowano. Okazji sam na sam z Woźniakiem nie wykorzystał Angielski.
Górnik Łęczna – Radomiak Radom 1:0 (1:0)
Bramka: Lobato.
Radomiak I połowa: Posiadała - Pik, Justiniano, Chobotenko, Świdzikowski, Sokół - Stępień, Żurawski, Majda - Konanau, Snopczyński.
Radomiak II połowa: Kobylak – Pawłowski, Cichocki, Rossi, Abramowicz (Grotek), Łukasik, Cele, Nowakowski, Leandro, Maurides, Angielski.