W najbliższy weekend, 7 kwietnia, do Radomia zawita ekipa, która żyje w trybie nieustannego deja vu. Gryf Wejherowo rokrocznie bije się o utrzymanie w lidze i, choćby się waliło i paliło, zawsze wychodzi z tarapatów obronną ręką. Scenariusz jest zwykle taki sam - w najstarszym pomorskim klubie do końca trwa walka na śmierć i życie i niczego nie można być pewnym. Tak było w sezonie 2015/2016, kiedy Gryf utrzymał się mimo wyprzedzenia tylko... Okocimskiego, który wycofał się z rozgrywek. Wówczas wejherowianom pomogły nieprzyznane licencje, a rok później ekipa z Pomorza utrzymanie zagwarantowała sobie już na boisku, choć rzutem na taśmę - "żółto-czarni" zajęli ostatnie bezpieczne miejsce.
http://www.cozadzien.pl/sport/bemba-ukarany-za-czerwona-kartke/46492
"I tak się powoli żyje na tej wsi", chciałoby się powiedzieć, cytując klasyka. Gryf bowiem nie stawia sobie celi wyższych niż utrzymanie. Do walki o pozostanie w drugiej lidze klub z Wejherowa startował z niezbyt wygodnej pozycji. Ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem 13 punktów i pięcioma "oczkami" straty do bezpiecznej strefy nie napawało optymizmem. W styczniu nastąpiła jednak roszada - na trenerskim stołku zasiadł Jarosław Kotas. Stary-nowy trener przejął schedę po Piotrze Rzepce, który zastąpił Kotasa na starcie rozgrywek. Działacze postawili na kogoś, kto jest dobrze znany nie tylko na miejscu, ale i w całym piłkarskim środowisku.
Kotas jest bowiem postacią niezwykle barwną. Przed kilkoma laty, kiedy prowadził Orkana Rumia, wyznał, że jego zawodnicy są "piłkarskimi debilami". Z Rumii trafił do Wejherowa, gdzie zbierał szlify najpierw jako asystent, a później jako "strażak" - zastępując Mariusza Pawlaka na stanowisku pierwszego trenera. W Gryfie również nie szczypał się ze słowami. Tłumaczył, że "w piłce nożnej trzeba zapiep..." i a swoich piłkarzy upominał za noszenie "damskich butów" i uczył... biegania. Wszystko według myśli: "w piłkę to wy jeszcze nie umiecie grać, ale jak was biegać nauczę, to będzie wam łatwiej". Do drużyny ściągnął "chłopaków z miejsc, których nie znajdziecie na mapie". Chociażby Krzysztofa Wickiego, którego wyciągnął z Chwaszczyna, czyli napastnika, którego Kotas przesunął do linii obrony. Wicki wcale się tym nie przejął, bo w poprzednim meczu Gryfa - ze Zniczem Pruszków, zaliczył hattricka.
http://www.cozadzien.pl/sport/znamy-sedziego-meczu-radomiak-gryf/46436
Czemu o tym mówimy? Bo metody trenera Kotasa przyniosły skutek. W poprzednim sezonie Gryf ograł Odrę Opole czy Raków Częstochowa, a w pamiętnym meczu z Radomiakiem wyciągnął wynik z 1:3 na 3:3. Podobnie sytuacja wygląda teraz. Powrót Kotasa zaowocował tym, że Gryf wiosną nie stracił jeszcze punktów. Ekipa z Wejherowa wygrała z Wartą Poznań, Wisłą Puławy i Zniczem Pruszków, a także zremisowała z ŁKS-em Łódź. Punkty urwane faworytom pozwoliły awansować Gryfowi na 15. miejsce w tabeli z takim samym dorobkiem punktowym, jak "bezpieczna" Stal Stalowa Wola, która ma na koncie 23 oczka.
Do Radomia przyjedzie więc ekipa, która na pewno nie zostawi tu punktów bez walki. Naszej przewagi możemy upatrywać w historii i statystykach. Na pięć gier z Gryfem nie przegraliśmy ani razu. Nasz bilans to trzy zwycięstwa i dwa remisy. Podziałem punktów zakończyły się dwie ostatnie konfrontacje "Zielonych" z klubem z Pomorza. Oprócz wspomnianego 3:3 sprzed roku, było także 1:1 - w rundzie jesiennej, kiedy punkt dla naszego zespołu uratował Leandro, strzelając bramkę w końcówce spotkania. "Leo" upodobał sobie zresztą strzelanie Gryfowi - w pięciu meczach zdobył trzy gole.
http://www.cozadzien.pl/sport/2-liga-liga-do-gory-nogami/46440
Gryf Wejherowo to najbiedniejszy klub II ligi z budżetem na poziomie 900 tys. złotych. Absolutną gwiazdą zespołu jest Łukasz Nadolski. Nadolski, który zazwyczaj występuje na obronie lub na pozycji defensywnego pomocnika jest także... najlepszym strzelcem zespołu. Lider zespołu sprawdza się więc w każdej roli. Nawet jako... bramkarz. W szalonym meczu wejherowian w Bełchatowie, po trzeciej czerwonej kartce dla gości to właśnie Nadolski stanął między słupkami w ostatnich minutach spotkania. W Wejherowie brakuje znanych nazwisk, a ważną rolę w kadrze odgrywają młodzi zawodnicy. To dzięki nim Gryf plasuje się na piątej pozycji w klasyfikacji Pro Junior System. Goście przyjadą do Radomia w najmocniejszym możliwym składzie.
Trener Jerzy Cyrak będzie miał z kolei lekki ból głowy. W środku pola zabraknie zawieszonego po czerwonej kartce Matthieu Bemby, a kontuzję wciąż leczy Maciej Filipowicz. Oznacza to, że po raz kolejny konieczne będą rotacje w linii pomocy. Na szczęście do składu wracają Damian Szuprytowski i Bartosz Skowron. Ten drugi już w Katowicach znalazł się na ławce rezerwowych, lecz teraz jest już w pełni gotowy do gry. Niewykluczone, że z racji na dwa słabe występy "Zielonych", trener Cyrak zdecyduje się na rotację w składzie.
Mecz Radomiaka Radom z Gryfem Wejherowo rozpocznie się w sobotę, 7 kwietnia, o godz. 16. Relację LIVE z tego spotkania przeprowadzimy na portalu cozadzien.pl.