Konflikt o murawę
Przed meczem Radomiaka z Legionovią informowaliśmy (TUTAJ) o problemach z murawą na stadionie MOSiR-u w Radomiu. - Moim zdaniem jest za wcześnie, żeby grać. W nocy wciąż są przymrozki, ziemia jest zmrożona i istnieje ryzyko, że murawa zostanie poważnie uszkodzona - mówił Grzegorz Janduła, prezes MOSiR-u. Władze MOSiR-u były przeciwne rozegraniu tego spotkania, ale klub nalegał, by nie przekładać startu ligowej wiosny o kolejny tydzień. Różnica zdań skończyła się konfliktem między Radomiakiem, a MOSiR-em. "Zieloni" zamieścili na swoim Facebook'owym profilu post krytykujący stan przygotowań murawy.
Post ten skontrowali działacze MOSiR-u, który na swoim Facebook'u zamieścili następujący post.
Faktycznie stan murawy na stadionie MOSiR-u nie był najlepszy. - Murawa nie była najlepsza. Było ciężko prowadzić piłkę, co uniemożliwiło nam grę po ziemi - mówił Damian Szuprytowski.
Premiera programów meczowych
Przejdźmy jednak do rzeczy przyjemnych. Miłym dodatkiem dla kibiców były oficjalne programy meczowe, które zaliczyły swój debiut na spotkaniach ligowych Radomiaka. Za skromną cenę (2 zł) fani otrzymali schludną, niedużą książeczkę, w której znaleźli krótką rozmowę z Martinem Klabnikiem, plakat Leandro na rozkładówce, kilka zdań o rywalu - Legionovii oraz stronę z quizami i zagadkami na temat drużyny. Zdjęcia programu meczowego znajdziecie w galerii na dole strony.
Ku pamięci...
Rozpoczęcie spotkania poprzedziła minuta ciszy poświęcona zmarłym w ostatnim czasie osobom, które były związane z Radomiakiem - Marianowi "Marysiowi" Czachorowi, legendarnemu piłkarzowi "Zielonych" i jedynemu reprezentantowi Polski w barwach tegoż klubu i Rafałowi Wojewódce, autorowi książki "Ja, kibic". Kibice Radomiaka uczcili pamięć "Marysia" prezentując oprawę poświęconą ikonie klubu. Sektorówkę ozdobił transparent - "Legenda za życia, legenda po śmierci, dzięki takim ludziom Radomiak jest wielki" oraz race odpalone na górze trybuny.
http://www.cozadzien.pl/zdjecia/radomiak-radom-42-legionovia-legionowo/45694
Wymarzony debiut
Damian Szuprytowski był zdecydowanie najlepszym piłkarzem Radomiaka w meczu z Legionovią. Popularny "Mały" zaliczył trzy asysty - dwukrotnie dogrywał piłki kolegom z zespołu oraz wywalczył rzut karny. Niewiele brakowało, by Szuprytowski trafił do bramki. Futbolówka po jego strzale odbiła się jednak od poprzeczki. Z dobrej strony zaprezentowali się także Mateusz Zając, który zaliczył kluczowe podanie przy pierwszej bramce dla "Zielonych" i Patryk Mikita, który kilkukrotnie stanął przed szansą na zdobycie gola. Najlepszą próbę - kąśliwy strzał z dystansu, wybronił jednak bramkarz gości, Mateusz Kochalski. Sporo szumu z przodu robił także Jakub Wróbel.
http://www.cozadzien.pl/sport/grad-bramek-i-zwyciestwo-zielonych/45689
Dwa łyki statystyki
Piłkarze Radomiaka mają czym postraszyć w ofensywie i nie lubią "wchodzić z piłką do bramki". Pokazali to w spotkaniu z Legionovią, w którym strzelali z każdej możliwej pozycji. "Zieloni" oddali aż siedem strzałów z dystansu. Ciekawie prezentuje się także statystyka przeprowadzanych ataków. W pierwszej połowie częściej wykorzystywano lewą stronę boiska. Po akcji na lewym skrzydle padła zresztą pierwsza bramka dla naszego zespołu. Po przerwie z kolei proporcje się odwróciły - tym razem Radomiak nacierał głównie prawą stroną boiska, a także próbował dostać się w pole karne rywala przez środek. W pierwszej połowie meczu częściej zdarzały się także rzuty rożne wykonywane z lewego narożnika boiska (w ten sposób padła druga bramka dla "Zielonych"). Po zmianie stron z kolei Radomiak częściej wykonywał stały fragment gry z prawego narożnika.