Badania, przypomnijmy, przeprowadzała spółka „Rewitalizacja”, a powodem była planowana przez magistrat przebudowa płyty rynku.
- Z początkami radomskiego ratusza historycy mają kłopot, nie udało się bowiem odnaleźć żadnych dokumentów dotyczących jego powstania. Zapewne był budowany albo już stał ok. 1364 roku, kiedy Radom był przenoszony z prawa średzkiego na prawo magdeburskie – przypomina prof. Dariusz Kupisz, kierownik Zespołu do Badań Dziejów Radomia. – To właśnie w ratuszu urzędowały władzy miejskie – burmistrz i rada; był także siedzibą sądów. To w ratuszu przechowywano wszystkie dokumenty miejskie, tu mieścił się skarbiec, tu przechowywano wzory miar i wag.
Niewiele jest śladów pisanych po ratuszu, księgi miejskie spłonęły bowiem już w XVII wieku. Dzieła zniszczenia zaś dopełniła II wojna światowa. Wiadomo jednak, że radomski ratusz pełnił funkcję ponadmiejską; to tutaj w XVII wieku obradował Trybunał Skarbowy Koronny – najwyższa izba obrachunkowa I Rzeczypospolitej, to w ratuszu zebrała się w 1767 roku polska szlachta, by zawiązać konfederację radomską w obronie swobód szlacheckich.
Ratusz przetrwał do 1818 roku, kiedy to zdecydowano o rozbiórce gmachu ze względu na fatalny stan techniczny. Można go zobaczyć na obrazie Samuela Jana Hoppena albo na planie Ignacego Ebertowskiego.
Na planie kwadratu
- Ze względu na rangę i funkcję tego obiektu – zarówno w średniowieczu, jak i w wiekach późniejszych – warto o nim pamiętać, warto go badać, warto w jakiś sposób zaznaczyć jego obecność w świadomości mieszkańców – mówił prof. Dariusz Kupisz.
Co odkryli archeolodzy? Zachowały się, przypomnijmy, tylko fundamenty średniowiecznej budowli. Mamy tu też – od wewnątrz – fragmenty lica z gotyckich cegieł, a w kilku miejscach drewniane konstrukcje, prawdopodobnie podłogi. Niestety, nie wiadomo, jak mógł wyglądać front ratusza z wejściem – dzisiaj rośnie tu wierzba, więc badań przeprowadzić nie było można. Archeolodzy nie natrafili na żadne pozostałości jatek, widocznych na obrazie Hoppena, ale trudno się dziwić – teren w ciągu wieków kilkakrotnie przekopywano, niwelowano, a jatki były drewniane.
- Jakie wnioski płyną z tych badań? Że średniowieczny ratusz był w swoich początkach przebudowywany. Najpierw powstała budowla na planie kwadratu, o wymiarach ok. 12 na 11 metrów, potem został rozbudowany lub przebudowany do prostokąta 18 na 11 metrów – tłumaczył archeolog dr Zbigniew Lechowicz, który nadzorował wykopaliska. – Nie znamy podziałów wewnętrznych; ich ślady się nie zachowały. Wiemy natomiast, że radomski ratusz był budowlą bezwieżową, co nie jest jakimś ewenementem. Z XVIII-wiecznego opisu wynika, że budynek miał parter i piętro. Nie natrafiliśmy natomiast na ślady piwnic.
Gąsiory i trójnóżki
Ziemia odsłoniła nie tylko pozostałości fundamentów ratusza. Archeolodzy natrafili także na liczne – choć mocno rozdrobnione i przemieszane – zabytki ruchome. – Najliczniej reprezentowana jest ceramika, od XVI do XVII wieku. Mamy fragmenty kufli, kielichów, pucharów, butelek i gąsiorów czy trójnóżków – dzisiejszych patelni – wylicza archeolog Wojciech Marciniak ze spółki Rewitalizacja. – Natrafiliśmy również na fragment butelki z pieczęcią z napisem „London”; w XVIII wieku w takich butelkach przywożone było piwo.
W ziemi wydobyto też kawałki szkła okiennego i okruchy kafli piecowych – m.in. z motywem rybiej łuski oraz kilka sztuk monet: XVII-wieczne boratynki i XVIII-wieczne grosze Stanisława Augusta Poniatowskiego. Poza tym odnaleziono ołowiane kule muszkietowe i guzik w wielką pieczęcią Stanów Zjednoczonych.
- Ciekawym znaleziskiem są kule kamienne; jest ich osiem – większość z szydłowieckiego piaskowca i jedna granitowa – mówi Wojciech Marciniak. – Spora ich liczba pozwala przypuszczać, że w ratuszu znajdował się prawdopodobnie arsenał czy cekhauz.
Oczywiście każdy etap prac wykopaliskowych był fotografowany. Rewitalizacja – za namową nadzoru konserwatorskiego – zdecydowała się na najbardziej dokładną i wszechstronną dokumentację: pozostałości ratusza zostały zeskanowane laserem.
- Ten materiał jest źródłem do dalszych prac. Na podstawie takiej dokumentacji można też np. stworzyć wizualizację ratusza czy wykorzystać ją, wynosząc pozostałości budowli ponad płytę rynku – wyjaśnia dr Rafał Zapłata z Instytutu Nauk Historycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Tajemnica głazu odkryta
Pozostałości ratusza to nie jedyna pamiątka przeszłości, którą ukrywała ziemia. Archeolodzy na środku fundamentów średniowiecznej budowli natknęli się na ogromny granitowy głaz. W żaden sposób do ratusza nie pasował, ale archeolodzy postanowili sprawdzić, skąd mógł się wziąć na rynku i czy do czegoś służył. Poszukiwania w Archiwum Państwowym, w Muzeum im. Jacka Malczewskiego i w starych rocznikach radomskiej prasy trwały kilka miesięcy. Ale zagadka została wyjaśniona.
– W 1926 roku kopano w Radomiu rowy pod sieć wodociągową. Na ul. Skaryszewskiej robotnicy natrafili na potężny głaz. Wydobyli go i na rolkach przetransportowali na rynek – tłumaczy archeolog Joanna Marciniak-Barczyk ze spółki Rewitalizacja.
W tym czasie rynek przypominał dżunglę – całą płytę porastały drzewa, a radomianie mówili o nim „skwer”. Działał już jednak – od 1924 roku – komitet budowy pomnika Czynu Legionów, który monument przymierzał do rynku właśnie. A Kazimierz Prokulski – znany radomski architekt przygotował projekt nowego urządzenia płyty. Plan był gotowy w 1927 roku. Zakładał, że pomnik stanie w samym centrum rynku, w otoczeniu trawników z krzewami i drzewami. Na osi placu, na zachód za pomnikiem posadowił Prokulski wodotrysk – woda z okazałego głazu spływać miała do niewielkiej niecki.
Wiosną 1930 roku magistrat zdecydował o wycięciu wszystkich drzew na rynku. Cały teren zniwelowano, założono trawniki, powstał pomnik. I „wodotrysk z głazów”. Dzisiaj można go zobaczyć na archiwalnych zdjęciach.
- Wystarczy porównać stare fotografie i współczesne zdjęcie głazu, by nie mieć wątpliwości, że to ten sam – przekonuje Joanna Marciniak-Barczyk. – A o tym, że przeprowadzono przezeń instalację wodną, świadczy kilkanaście otworów wywierconych w głazie; w jednym zachowały się nawet resztki dyszy.
Zarówno pomnik, jak i wodotrysk zniszczyli Niemcy w 1940 roku. Od tamtej pory głaz spoczywał na reliktach fundamentów średniowiecznego ratusza. Teraz można go znów oglądać na rynku.