Miasto robi "grzyba"?

Jak już pisaliśmy, miasto planuje budowę kolejnych, tańszych mieszkań na wynajem. Pierwszy taki blok ma powstać na XV-leciu między ul. Sowińskiego i Bema. Gmina w ten sposób chce poszerzyć ofertę dla młodych i zachęcić ich do pozostania w Radomiu. Cel szczytny, ale okazuje się, że sprawa ma drugie dno. Mieszkańcy okolicznych ulic złożyli protest.

- Wszystko fajnie, że powstaną nowe mieszkania, że miasto się buduje. Ale dlaczego akurat u nas w okolicy? Jesteśmy przeciwni budowie tego bloku. Wystosowaliśmy pismo do prezydenta. Tu nie ma infrastruktury, zabierają nam jedyny teren zielony, tam jest boisko - żali się jedna z lokatorek bloku przy ul. Sowińskiego.

Mieszkańcy ulic: Sowińskiego, Miłej i Jasińskiego w Radomiu w lutym tego roku złożyli protest przeciwko zabudowie, jak twierdzą placu zabaw, zlokalizowanego między tymi ulicami. - Bloki usytuowane są blisko siebie i dzieci nie mają możliwości swobodnej zabawy i gry w piłkę. Teren ten w planie zagospodarowania przeznaczony był na boisko sportowe. Sądzimy, że planowaną inwestycję można zlokalizować w innym miejscu, o mniejszym zagęszczeniu zabudowy mieszkaniowej. Nie brak jest terenów, na których można budować budynki wielorodzinne - czytamy w proteście złożonym do miasta.

Mieszkańcy żalą się także na fatalną infrastrukturę oraz problemy z parkowaniem samochodów. Ich zdaniem wokół budynków nie ma wystarczającej ilości miejsc parkingowych. Wobec tego lokatorzy okolicznych bloków niejednokrotnie zmuszeni są parkować wzdłuż ulic otaczających boisko, a także na chodnikach. Zdaniem protestujących, budowa kolejnego bloku pogorszy i tak już trudną sytuację. - Pogotowie nie ma jak dojechać do bloku. To samo ze śmieciarkami. Wszyscy są zbulwersowani. Zero ławek, o zieleń się nie dba, a mieszkańcy chcieliby wyjść i usiąść. Po prostu brak słów – tłumaczy mieszkaniec ul. Sowińskiego, inicjator protestu (nazwisko do wiadomości redakcji), pokazując zdjęcia.

W tej sprawie skontaktowaliśmy się z wiceprezydentem Konradem Frysztakiem, który przyznał, że uwagi mieszkańców zostały przeanalizowane. - Wybraliśmy działkę miejską, zurbanizowaną z przyłączami, aby zmniejszyć koszty inwestycyjne. Ten teren spełnia wszystkie parametry i zgodnie ze studium zagospodarowania przestrzennego jest przeznaczony pod zabudowę mieszkaniową. W pobliżu jest szkoła podstawowa, nowoczesne boiska, przedszkole oraz dwa place zabaw – wyjaśnia wiceprezydent.

Mieszkańcy uważają, że chce im się odebrać jedyny teren zielony, gdzie bawią się dzieci. Natomiast, jak przyznał Konrad Frysztak, z analiz miasta wynika, że obszar ten jest nieużytkiem.

Budowa nowego bloku ma ruszyć w przyszłym roku. Zgodnie z projektem ma to być czterokondygnacyjny budynek, w którym znajdzie się 96 mieszkań. Zaplanowano także parking na ok. 130 miejsc. I jak zaznacza wiceprezydent, „będą one ogólnodostępne, a ich liczba będzie przekraczała liczbę mieszkań”.

Ale decyzja o warunkach zabudowy jeszcze nie zapadła. Jest w trakcie opracowywania.

- Jestem bardzo oburzona tym nieprzemyślanym działaniem. Niech mi prezydent nie mówi, że będzie dla nas miejsce, bo w to nie uwierzę. Samochodów jest coraz więcej i tak już mamy duże problemy z parkowaniem – skarży się kolejna mieszkanka.

Mieszkańcy dzielnicy mają nadzieję, że zdrowie i prawidłowy rozwój młodego pokolenia będzie ważniejszy od korzyści finansowych gminy i deweloperów, którzy chcą zabudować teren. - Nic dla nas nie zrobili od wielu lat. Zniesmaczeni jesteśmy takimi działaniami. „Grzyba” nam robią. Oczekujemy, że ten plac zostanie, jest naszym miejscem, oczkiem w głowie. Dlaczego jest to nam zabierane? Po drugiej stronie jest przedszkole. Teraz stawia się na ekologię, a nie na zagęszczenie. To jest nieporozumienie. Dlaczego nasze racje nie są brane pod uwagę? Rozbudowę to się prowadzi na zewnątrz, a nie w środku osiedla – argumentuje protestująca radomianka.

Petycję do władz Radomia podpisało kilkadziesiąt osób. W przypadku, gdy interwencja nie przyniesie skutku, lokatorzy bloków zapowiadają, że podejmą dalsze działania.

Być może zamiast parkingu wokół budynku, warto byłoby pomyśleć o budowie parkingu podziemnego, co znacznie ułatwiłoby komunikację i zapewniło dodatkowe miejsca, przy tym nie niszcząc terenów zielonych. - Budowa podziemnego parkingu znacznie podniosłaby koszty inwestycji, a przypominam, że mają to być tanie mieszkania, dla młodych rodzin, których nie stać na zakup lub wynajęcie mieszkania na wolnym rynku. Podziemny parking to dodatkowa kondygnacja, a to - w myśl przepisów - wiązałoby się z koniecznością budowy wind. To wpłynęłoby nie tylko na koszty budowy bloku, ale też na koszty eksploatacji - mówi wiceprezydent Konrad Frysztak.