Pierwsza część sobotniego spotkania rozpoczęła się od mocnego akcentu… kibiców Radomiaka Radom. Mimo bardzo dużej odległości dzielącej obydwa miasta, fani Zielonych nie zamierzali pozostawić swoich zawodników samych w starciu z Kotwicą. Już od pierwszych minut ich doping był bardzo mocny, a przede wszystkim mobilizujący drużynę Vernera Lićki.
Pojedynek rozpoczął się od odważnych ataków obydwu drużyn. Nie ma się oczywiście co dziwić, gdyż zespoły wciąż w tej rundzie nie zasmakowały zwycięstwa. Radomiak by dalej liczyć się w walce o awans, spotkanie z Kotwicą musiał wygrać, zaś gospodarze aby nie myśleć o ligowym spadku, także liczyli na komplet punktów.
Jako pierwsi groźną sytuację wyprowadzili zawodnicy z Radomia. W 12 minucie spotkania po zagraniu Leandro, w polu karnym Kotwicy, na strzał zdecydował się Stanisławski. Jego próbę na zdobycie gola, pewnie obronił bramkarz gospodarzy. Kotwica odpowiedziała w trzech kolejnych minutach strzałami Prejsa oraz Sobkowa – dwukrotnie piłka jednak mijała bramkę Szadego.
W 27 minucie meczu Radomiak miał doskonałą szansę na wyjście na prowadzenie. Po zagraniu Sulkowskiego w pole karne, piłkę główką strącił Stąporski. Futbolówka znalazła się w posiadaniu Stanisławskiego, który z najbliższej odległości trafił tylko w boczną siatkę. W 37 minucie pojedynku w Kołobrzegu, do piłki przed polem karnym dopadł Cupriak. Zawodnik Radomiaka Radom mijał piłkarzy Kotwicy jak slalomowe tyczki, aż w końcu został zahaczony w polu karnym – sędzia wskazał na wapno! Do wykonania rzutu karnego podszedł lider Radomiaka – Leandro Rossi. Brazylijczyk pewnym strzałem w środek bramki wyprowadził Zielonych na prowadzenie. Przed przerwą Radomiak schodził z jednobramkowym prowadzeniem.
Druga połowa najłatwiej można byłoby powiedzieć, że się odbyła. W kolejnych 45 minutach spotkania, zespół Vernera Lićki "został w szatni". Aspirujący o awans do I ligi Radomiak stracił prowadzenie w niecałe trzy minuty! Najpierw w 52 minucie sobotniego pojedynku Szadego fenomenalnym strzałem z dystansu pokonał Świechowski. W 55 minucie pojedynku akcję oskrzydlającą gospodarzy celnym strzałem w krótki róg bramki zakończył Biel i mieliśmy już 2:1 dla Kotwicy.
Piłkarze Radomiaka Radom bezradnie patrzyli nie tylko na rezultat meczu, ale również na siebie. Kotwica z każdą kolejną bramką wręcz "rosła" i za wszelką cenę chciała "dobić" swojego rywala. Udało się to w 68 minucie spotkania, kiedy to trafieniem popisał się Giel.
Radomiak nie zdołał nawiązać skutecznej walki z rywalem w drugiej części meczu. Podopieczni Vernera Lićki do Radomia wracają z drugą porażką w rundzie zasadniczej i wciąż pozostają bez zwycięstwa w nowym roku. W przyszłym tygodniu przed Radomiakiem bardzo trudny pojedynek. Na stadionie MOSiR-u zamelduje się zespół Rakowa Częstochowa.
Kotwica Kołobrzeg - Radomiak Radom 3:1 (1:0)
Bramki: Świechowski 52', Biel 55', Giel 68' - Leandro 38'
Kotwica Kołobrzeg: Błąkała - Azikiewicz, Witt, Lewiński, Prejs (78' Chouwer), Paprzycki, Świechowski, Kacprzycki (88' Sanocki), Biel, Giel (71' Bartlewski), Soboków (84' Janeczko)
Radomiak Radom: Szady - Spychała, Grudniewski, Gurzęda, Sulkowski, Bemba (69' Colina), Kościelny, Cupriak (76' Wojczuk), Leandro, Stąporski (59' Mikołajczak), Stanisławski (64' Kwiek)