Szymon Janczyk: Zakładam, że kiedy na początku lipca odchodził pan z GKS-u Tychy, nie zakładał pan, że z dawnymi kolegami spotkacie się ponownie w pierwszej kolejce rozgrywek, tyle że po przeciwnych stronach barykady.
Dawid Abramowicz: Nie ukrywam, że nie. Na początku pojawiły się zupełnie inne możliwości, ale szybko zostały zweryfikowane. Nie chcę się nad tym rozwodzić, jestem szczęśliwy, że gram w Radomiaku.
Co skłoniło pana do przyjścia do Radomia? Słyszałem, że zainteresowanie ze strony ekstraklasy było dość konkretne.
Skłoniło mnie to, że ze strony ekstraklasy to nie były konkrety. W Radomiaku trener wyraził chęć pozyskania mnie po tym, jak niestety urazu doznał Mateusz Lewandowski, ale jak to mówią nieszczęście jednych jest okazją dla innych. Chciałem być wreszcie w treningu piłkarskim, jak najszybciej zacząć normalne funkcjonowanie, być z drużyną; a nie biegać samotnie po bieżni.
https://www.cozadzien.pl/sport/radomiak-gks-tychy-czyli-nowa-rzeczywistosc/57934
Andrzej Iwan mówił w rozmowie ze mną, że pana odejście wyglądało trochę tak, jakby obawiał się pan rywalizacji z Kenem Kallaste. To prawda?
Nie byłaby to rywalizacja, trener uznał, że nie będę grał w takim wymiarze czasowym jak dotychczas. Mam nadzieję, że w meczu z GKS-em uda mi się coś udowodnić. Trenera Tarasiewicza cenię za to, że byłem ważną osobą nie tylko na boisku, ale też w szatni. Na boisku potwierdzałem to swoimi umiejętnościami; nie byłem piątym kołem u wozu. Zdecydowałem się na rozwiązanie umowy, bo nie wyobrażałem sobie, żebym po ostatnim okresie, który uważam za najlepszy w mojej karierze został poniekąd przekreślony. Jestem ambitną osobą, chce grać. Mimo 28 lat na karku, z moimi predyspozycjami motorycznymi mogę grać nawet do 40-stki. Przykładam do tego szczególną uwagę. To nie jest czas na odcinanie kuponów, nie chciałem zostać odsunięty na boczny tor. Podporządkowałem swoje życie piłce nożnej, było mnóstwo wyrzeczeń, dlatego nie chciałem znaleźć się w takiej sytuacji. Oby jutrzejszy mecz był happy endem tej całej otoczki wokół mnie w ostatnim czasie.
Co wiedział pan o Radomiaku wcześniej, przed pojawieniem się zapytania z tego klubu?
Z racji tego, że jestem czynnym piłkarzem, interesuję się nie tylko moimi rozgrywkami, ale też ekstraklasą czy drugą ligą. Wiedziałem, że od jakiegoś czasu jest tu niesamowity głód piłki. W ostatnich latach widać było, że cel klubu jest jasno określony. Przy Struga 63 powstaje nowy stadion, śledziłem te doniesienia i wiem, że obecnie jest tam delikatny przestój, ale wierzę, że za rok uda nam się tak wystąpić.
To zrobimy test. Wie pan ile żółtych kartek zebrał w tamtym sezonie prawy obrońca, Damian Jakubik?
Jedenaście?
Czternaście.
To wyprzedził mnie o trzy (śmiech).
Tak i właśnie o to chciałem zapytać. Mateusz Grzybek mówił, że jesteście jak dwa toporki, czy to będzie kontynuowane w Radomiaku czy raczej wróci pan do wcześniejszej tendencji, kiedy kartek było mniej?
Kartki wynikały z tego, że lubiłem wywierać presję na sędziach. Przy stykowych sytuacjach broniłem kolegów z zespołu, reagowałem bardzo impulsywnie i wiodłem prym pod względem wywierania presji. Niestety nie zawsze kończyło się to dla mnie dobrze, bo zbierałem żółte kartki. Analizowałem to i postanowiłem, że będę mniej impulsywnie reagował na boisku; sędzia też człowiek, czasami się myli. Ale jeśli tych błędów będzie za dużo, to będzie trzeba zareagować, żeby sędzia był obiektywny (śmiech).
Z kim nie rozmawiałem, każdy wyróżniał pana za wrzuty z autu. Czy to był wyćwiczony element, czy wyszło to przypadkiem z racji naturalnych predyspozycji?
Ciężko powiedzieć, wydaje mi się, że to był przypadek. Kiedyś w Młodej Ekstraklasie Śląska Wrocław mieliśmy trening, na którym ćwiczyliśmy wrzut z autu. Z kolegami w formie zabawy rywalizowaliśmy, kto dalej rzuci. Trener to zauważył i postanowił to wykorzystać w meczu ligowym. Pierwsza korzyść z tego była w meczu Młodej Ekstraklasy z Wisłą Kraków, wygraliśmy chyba 3:1 i był to pierwszy mój dłuższy aut, po którym zdobyliśmy bramkę. Potem to się za mną ciągnęło, nigdy się nie wychylałem, jeżeli trener o to pytał i chciał z tego skorzystać, to czemu nie? W ostatnich miejscach, w których grałem trenerzy chętnie to wykorzystywali, bo przekładało się to na punkty. W ostatnim sezonie zdobyliśmy w ten sposób kilka bramek; nie zawsze te wrzuty wychodzą tak jak chcę, ale zawsze jakieś spustoszenie pod bramką przeciwnika jest. W meczu z GKS-em byli koledzy będą na pewno na to wyczuleni.
Czytałem, że jest pan osobą ambitną, która co roku chce podnosić sobie poprzeczkę. Co chciałby pan poprawić w Radomiaku względem poprzednich sezonów?
Dwa lata temu strzeliłem trzy bramki, w ubiegłym dwie, w tym niestety jedną samobójczą… Ale jestem obrońcą, wiem, że jeśli jako zespół będziemy grać dobrze, to statystyki same będą rosły. Jako obrońca chciałbym stracić w rundzie mniej niż 18 bramek. Jeżeli to się uda, będę usatysfakcjonowany, bo to pozwoli nam się cieszyć z punktów, które w tym sezonie będą bardzo ważne. Po dwóch tygodniach w zespole widzę, że potencjał ofensywny mamy niesamowity, więc o dorobek strzelecki nie ma się co martwić. Wierzę, że uda mi się do tego dołożyć cegiełkę w postaci bramek lub asyst.
Poznał pan już zawodników z nowej szatni? Może z któryś z nich znał się pan z przeszłości?
Muszę się zastanowić… Z Adamem Banasiakiem minęliśmy się w Grudziądzu, gdzie kończyło mi się wypożyczenie. Ostatnio wspominaliśmy, że tam się poznaliśmy. Z pozostałymi zawodnikami kojarzyłem się z boiska z bezpośrednich konfrontacji.
https://www.cozadzien.pl/sport/co-slychac-w-gks-ie-tychy-przed-meczem-z-radomiakiem/57932
To trochę nowość, bo wielu piłkarzy przychodziło do Radomiaka ze względu na dobrą współpracę z trenerem Dariuszem Banasikiem. Pytał pan w środowisku, jak się pracuje z tym trenerem?
Nie, patrzyłem tylko i wyłącznie na pryzmat sportowy. Rok temu nie uchronił przed spadkiem Pogoni Siedlce, ale ja pamiętam go z wcześniejszej pracy w Siedlcach. Grałem wtedy w GKS-ie Katowice, a Pogoń niesamowicie punktowała i zbliżyła się do czołówki. Bardzo dobrze funkcjonowali, był dobrze zdyscyplinowany w defensywie. W kolejnym sezonie się nie utrzymali, ale wpływ na to może mieć wiele czynników. Zaimponowało mi to, że po niepowodzeniu przyszedł do Radomiaka, gdzie były bardzo duże oczekiwania i po 13 latach „banicji” udało mu się awansować na zaplecze ekstraklasy.
Wspominał pan o byłych klubach, Piotr Charzewski prosił, żeby zapytać co pan pamięta z testów w Wiśle Puławy.
Byłem wtedy zawodnikiem Skry Częstochowa, musiałem wtedy myśleć o ekonomii, bo jeżeli ktoś nie płaci pensji, to trzeba szukać nowego klubu, żeby normalnie funkcjonować. Zaproszono mnie do Puław na dwutygodniowe testy, trenerem był wtedy Bohdan Bławacki z Ukrainy. Niesamowity dyktator w sprawie przygotowań, bo to były akurat przygotowania zimowe. Treningi były ciężkie, ale wydaje mi się, że wyglądałem dobrze i że tam zostanę. Trener zadecydował inaczej… Pamiętam, że mieli tam bardzo dobry ośrodek treningowy, mogłem się skupić tylko na treningu.
Słyszałem, że został pan rzucony na głęboką wodę; trener kazał panu grać na swojej stronie bez żadnego wsparcia.
Nie chciałem o tym wspominać, czekałem aż pan wyjdzie z taką inicjatywą (śmiech). To był sparing z Lublinianką, trener wyszedł z założeniem, że zagram na wahadle na lewej stronie i będę sam w ofensywie i defensywie. Wydawało mi się, że wydawało to dosyć nieźle, bo radziłem sobie swobodnie. Trener zadecydował inaczej, na moje szczęście potoczyło się to pozytywnie. Potem spotkaliśmy się w drugiej i pierwszej lidze, gdzie w barwach GKS-u Katowice wygraliśmy obydwa mecze z Wisłą.
https://www.cozadzien.pl/sport/radomiak-radom-zaprezentowal-kadre-na-nowy-sezon/57912
Czyli udało się odegrać? (śmiech)
Na pewno wyszedłem lepiej na tej historii z perspektywy czasu.
To dobry prognostyk przed GKS-em Tychy…
Dokładnie (śmiech).
Właśnie, nawiązując do tych Puław, to kawałek Polski pan zwiedził. Grudziądz, Chojnice, Opole, Nieciecza, Niepołomice… W tych miastach będzie pan grał razem z Radomiakiem w pierwszej lidze. Skąd tak częste zmiany klubów?
Na początku wynikało to z tego, że miałem długą umowę ze Śląskiem Wrocław i byłem wypożyczany. Potem przytrafił mi się ciężki uraz, umowa dobiegała końca i łapałem się wszystkiego, bo najważniejsze było granie. Niestety, jak człowiek jest na dole sinusoidy, nikt o nim nie słyszy, to ciężko jest wygrzebać się do poważniejszego grania. Małymi kroczkami udawało mi się wspinać coraz wyżej. Nie ma co też ukrywać, że pieniądze są ważne, a nie zawsze kluby wywiązywały się z tego co obiecały. To też było powodem zmian, żeby skupić się tylko na piłce, a nie na szukaniu dodatkowej pracy.
Może pan powiedzieć, że powroty do wspomnianych miast to będą wizyt w znanych stronach?
Nie za bardzo, bo będąc w Chojnicach graliśmy w drugiej lidze, w Opolu byłem w trzeciej lidze, kiedy Odra odbijała się od dna, Skra Częstochowa to była trzecia liga, dopiero rok temu udało im się awansować… Ja się śmieję, że jak odchodziłem z jakiegoś klubu, to zaczynało im iść. Oby tak nie było z Radomiakiem, że jak odejdę, to zespół awansuje do ekstraklasy (śmiech). Chciałbym w tym uczestniczyć.
https://www.cozadzien.pl/sport/znamy-sedziego-meczu-radomiaka-z-gks-em-tychy/57922
Czyli ten dwuletni kontrakt oznacza, że chce pan spełnić marzenia o ekstraklasie z Radomiakiem?
Oczywiście, uważam, że jeżeli klub chce się rozwijać, ma ku temu fundamenty w postaci powstającego stadionu, to ambicje są rozbudzone. Kibice również są dwunastym zawodnikiem, bo sam fakt, że kilka dni przed inauguracją wykupili wszystkie bilety, a pewnie na obiekt przy Struga też by się wypełnił. Stąd dwuletnia umowa, wierzę, że może tu powstać coś fajnego, przemawiają za tym personalia czy sztab szkoleniowy. Nic tylko skupić się na pracy i wspólnie dążyć do celu.
Ciekawostką jest to, że ma pan w pierwszej lidze brata w Chrobrym Głogów, z którym boje są zacięte.
To prawda, w poprzednim sezonie w Głogowie wygraliśmy 1:0 i sam mogłem wbić bratu szpileczkę, ale niestety wygrał ze mną pojedynek. Fajne będzie to, że spotkamy się ponownie w tym sezonie i jestem przekonany, że z Radomiakiem wyjdziemy górą z tej rywalizacji.
Pozostając przy temacie pierwszej ligi, zna ją pan na wylot. Czego beniaminek z Radomia powinien się obawiać najbardziej?
Pytanie powinno być odwrotne, czego inni powinni się obawiać? Beniaminek ma to do siebie, że to inne zespoły muszą się ich uczyć. Dlatego czasami nie mogą za nimi nadążyć, co pokazuje przykład ŁKS-u. Tak samo chociażby Jastrzębie, które zajęło piąte miejsce. Dlaczego nie moglibyśmy sprawić takiej niespodzianki tutaj i podążyć tymi szlakami?
https://www.cozadzien.pl/zdjecia/kadra-radomiaka-na-runde-wiosenna-2019-2020-zdjecia/57909
Jakby pan scharakteryzował te rozgrywki, biorąc pod uwagę duże doświadczenie?
To bardzo specyficzne rozgrywki. Kiedy w Pucharze Polski pierwszoligowcy grają z klubami z ekstraklasy różnica nie jest aż tak duża. Liczą się cechy wolicjonalne i dobre przygotowanie motoryczne zawodników. Jeżeli głowa jest zmęczona, to nogi nie niosą. Wydaje mi się, że to klucz; jest dużo walki, nie w każdym meczu kibic jest zadowolony z przebiegu gry, nie zawsze jest ona piękna i płynna. Nieważne czy gra pretendent do awansu czy zespół z dołu tabeli, każdy gra jak równy z równym i walczy o marzenia. Ma to swój urok.
W poprzednich latach był pan raczej w czołówce ligi. Siódme, czwarte i znowu siódme miejsce. Teraz będzie lepiej?
Dwa razy otarłem się o awans, więc niby powinienem powiedzieć, że do trzech razy sztuka… Ale nie, spokojnie. Każdy kolejny mecz jest najważniejszy, musimy dawać z siebie maksa, nikogo się nie bać, cieszyć się piłką i odnosić zwycięstwa.
Ale wyższe miejsce niż GKS-u Tychy na pewno pana zadowoli?
Jasne, byłby to sukces, tym bardziej, że Radomiak stęsknił się trochę za tą ligą, bo ostatnio nie było mu dane w niej występować…
A jeśli już było, to raczej w dolnych rejonach tabeli.
Dokładnie, dlatego małymi kroczkami, małą łyżeczką dążmy wspólnie do celu. Niezbyt pochopnie, bo pasmo zwycięstw może nas przybliżyć do sukcesu, ale tak samo działa to w drugą stronę. Po reformie można awansować także poprzez baraże.
https://www.cozadzien.pl/sport/zaklady-bukmacherskie-sponsorem-radomiaka/57871
Wracając do jutrzejszego meczu, rozumiem że trener Banasik pytała pana o pomoc w rozpracowaniu rywala?
Oczywiście, wyszedłem z inicjatywą, że gdyby potrzebował informacji to służę pomocą i trener z tego skorzystał. Oby to, co mu przekazałem, zaprocentowało podczas meczu.
W szczegóły nie będziemy wnikać, ale może chociaż powie pan, kogo powinniśmy się obawiać ze strony tyskiego zespołu?
Każdego po trochu. Zespół przeszedł bardzo mało zmian, może to być plusem, a z drugiej strony problemem, bo brakuje świeżej krwi. Przekonamy się o tym jutro, mam nadzieję, że to my będziemy świętować zwycięstwo.