Już tylko dwa zespoły pozostają bez zwycięstwa na wyjazdach w bieżącym sezonie Energa Basket Ligi. Jednym z nich jest ostatnia w tabeli drużyna z Krosna, drugim, niestety, ROSA Radom. "Smokom" nie będzie łatwo się przełamać, bo teraz czekają ich trzy bardzo dalekie podróże na północ Polski. W Lublinie miejscowy Start zwyciężył, bo lepiej... wystartował.
W pierwszej i w drugiej kwarcie gospodarze rzucili solidarnie po 32 punkty. Radomianie trafili aż o 23 "oczka" mniej. Już na początku meczu sytuacja wyglądała źle. Rywale dwa razy trafili z dystansu, raz spod kosza i prowadzili 8:0. Przewaga lublinian rosła bardzo szybko. Niedługo potem dorzucili kolejne dziewięć punktów i prowadzili aż 17:2. Radomianie zabrali się za odrabianie strat. "Trójkę" trafił Obie Trotter, a jego koledzy - w tym Duda Sanadze, który zaliczył debiutanckie trafienie - dołożyli kolejne cztery "oczka". Niedługo potem po trafieniu Gruzina z dystansu, ROSA miała już tylko pięć punktów straty do gospodarzy. W końcówce partii Sanadze dokładał kolejne punkty, ale nieprawdopodobnego wyczyny dokonał Roman Szymański ze Startu, który w pojedynkę rozbił "Smoki", rzucając samodzielnie 13 punktów.
Początek drugiej kwarty również należał do gospodarzy, który po trzech minutach powiększyli przewagę o pięć punktów. Potem wymiana akcji była nieco bardziej wyrównana. Marcin Piechowicz trafił dwie pierwsze (i jak się potem okazało - ostatnie) "trójki", dzięki czemu ROSA dotrzymywała kroku lublinianom. Końcówka drugiej odsłony gry należała jednak do Startu. Gospodarze znów odskoczyli (7:2), a równo z syreną trafili z dystansu, powiększając przewagę o kolejne siedem punktów. Do przerwy na tablicy wyników widniało 64:41.
Po zmianie stron "Smoki" rozłożyły skrzydła i postraszyły rywali. Pierwsze pięć minut po powrocie na parkiet było dość wyrównane. Im bliżej środka kwarty, tym lepiej grali podopieczni trenera Roberta Witki. ROSA rzuciła osiem punktów z rzędu, a po celnym rzucie z dystansu Obiego Trottera, gospodarze poprosili o czas. Nie zmienił on jednak znacząco sytuacji na parkiecie. Start dotrzymywał kroku ROSIE, obydwa zespoły trafiały raz za razem i przewaga radomian została utrzymana. W końcówce trzeciej partii "Smoki" dołożyły kolejne pięć punktów. Ostatecznie tę odsłonę ROSA wygrała 30:25.
W ostatniej odsłonie gry Start i ROSA zagrały na remis. Gospodarze już od początki byli ostrożni. Kiedy radomianie trafili pięć punktów w 30 sekund, rywale wzięli czas, po którym odpowiedzieli tym samym. Kolejne pięć "oczek" lublinianie zapisali na swoim koncie na pięć minut przed końcem spotkania. Niedługo potem straty w pojedynkę odrobił Obie Trotter, który trafił za trzy i za dwa. Ostatnie słowo należało do Krystiana Tyszki i Dudy Sanadze, którzy swoimi trafieniami nieco zmniejszyli rozmiar porażki.
Kolejny mecz ROSY Radom już w najbliższą niedzielę, 20 stycznia. Będzie to zarazem powrót Wojciecha Kamińskiego do naszego miasta. "Smoki" podejmą bowiem prowadzoną przez "łysego trenera" BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski.
Start Lublin - ROSA Radom 109:91 (32:22; 32:19; 25:30; 20:20)
ROSA: Lindbom 15, Trotter 14, Neal 12, Mielczarek 7, Piechowicz 6 oraz Sanadze 21, Parzeński 10, Wall 4, Tyszka 2, Szczypiński, Wątroba