W zeszłym tygodniu Konrad Frysztak wraz z kilkoma radnymi Koalicji Obywatelskiej zapowiedział utworzenia w radzie miejskiej specjalnej komisji, która będzie sprawdzać, jak przebiega inwestycja na radomskim lotnisku. Poseł KO uważa, że radomianie mają prawo wiedzieć, jak wydawane są ich pieniądze. – Mieszkańcy Radomia przez najbliższe lata będą płacić za budowę lotniska, ale nie mają wpływu na to, jak ta inwestycja przebiega – stwierdził. – My chcemy mieć możliwość dyskusji z przedstawicielami wykonawcy, a de facto - inwestora zastępczego, jakim jest PPL.
https://www.cozadzien.pl/radom/radni-zajma-sie-lotniskiem/62920
Ze zdaniem Konrada Frysztaka nie zgadza się w Radosław Witkowski. Prezydent Radomia wyjaśnił w Porannej Rozmowie Radia Rekord i Telewizji Dami, czym jest PPL na radomskim lotnisku. – PPL to inwestor – powiedział. – To on inwestuje swoje pieniądze i odpowiada za całą budowę.
Do sprawy odniósł się również prezes PPL-u Mariusz Szpikowski, który na konferencji prasowej przeczytał słownikowe definicje inwestora i inwestora zastępczego. A także wyjaśnił, dlaczego Radom nie jest inwestorem na Sadkowie.- Mówiąc prostym językiem… Inwestorem jest podmiot, która inwestuje pieniądze i ponosi ryzyko. Jeżeli mówimy o radomskim lotnisku, to inwestor odpowiada za projekt i wykonanie tego konceptu, a także przyjmuje na siebie ryzyko ekonomiczne tego przedsięwzięcia – wyjaśnił. – Znając definicję pytam, w jaki sposób gmina Radom może być inwestorem. W którym momencie miasto ponosi ryzyko? W jaki sposób miasto może odpowiadać za powodzenie ekonomiczne lub jego brak na radomskim lotnisku? To wszystko jest po stronie PPL-u, czyli inwestora.
Prezes PPL-u stwierdził również, że jego spółka chciała w inny sposób inwestować w Radomiu.– Na samym początku PPL chciał kupić 100 proc. udziałów w spółce Port Lotniczy Radom – powiedział Szpikowski. – Jednak po przeprowadzeniu analiz okazało się, że tego podmiotu się kupić nie da. Bo niesie za sobą zbyt wielkie ryzyko, które powstało przez nieudolność zarządzających.
https://www.cozadzien.pl/radom/polityczny-spor-o-ruchome-schody/62007
Jedynym sposobem na zainwestowanie przez PPL w radomskie lotnisko było zastosowanie formuły pre-pack. – Po upadku pomysłu zakupu spółki długo szukaliśmy innych możliwości. Jako PPL mogliśmy się wtedy wycofać, ale chcieliśmy uruchomić lotnisko w Radomiu. Wtedy pojawiła się formuła pre-pack – wyjaśnił Szpikowski. – Podczas negocjowania tej umowy największym wyzwaniem były rozmowy z władzami miasta. Gdybyśmy przyszli tutaj jako krwiożerczy inwestor, to moglibyśmy walić w tę władzę jak w bęben. Była ona bowiem kompletnie nieprzygotowana i nie rozumiała sposobu funkcjonowania portów lotniczych.
Zgodnie z założeniami formuły pre-pack Radom będzie musiał zwrócić koszty naniesień na radomskim lotnisku. – Gdyby władze Radomia lepiej zarządzały lotniskiem, to nie byłoby mowy o formule pre-pack. Wtedy kupilibyśmy spółkę i wszystkie koszty byłyby po stronie PPL-u. A to miasto doprowadziło do tego, że tej spółki nie można było kupić – powiedział Szpikowski. – Teraz sytuacja jest taka, że mamy grunty i na nich robimy naniesienia. PPL jest podmiotem publicznym i musi się z tych naniesień rozliczyć. Mówimy tutaj o kwocie 333 mln zł. Z drugiej strony Radom dostanie pieniądze z dzierżawy gruntu, więc realnie miasto odda ok. 270 mln zł.
https://www.cozadzien.pl/radom/co-sie-dzieje-na-lotnisku/60296
Prezes PPL-u przypomina, że po zakończeniu umowy miasto stanie się właścicielem lotniska, które będzie wtedy warte zdecydowanie więcej. - Jeżeli władze Radomia są w stanie za taką kwotę wybudować port, to niech przejmą inwestycję – stwierdził. - Jednak władze Radomia już raz budowały lotnisko i wiemy, jak to się zakończyło. PPL jest tu z powodu nieudolności władz Radomia. My to lotnisku zbudujemy. I zadbamy, żeby dobrze funkcjonowało.
Port Lotniczy Warszawa-Radom im. Bohaterów Radomskiego Czerwca 1976 roku ma być gotowy w 2022 roku.